Witajcie Mamki, te już oczekujące jakiegoś znaku w szpitalu z terminem jak i te jeszcze czytające z domu i szykujące dopiero torbę szpitalną. Każdy z nas ma nie za dobry stosunek do szpitali, no bo kto lubi leżeć w nie swoim łóżku, z obcymi osobami w tych naszych luksusach =). Ale tu wpis właśnie dla tych co tak bardzo nie chcą się dać położyć w szpitalu, bądź się wręcz boją. Nie ma czego! Nawet w szpitalu czekając na poród może być fajnie. Można nawiązać bardzo fajne znajomości, zebrać odpowiedzi na nurtujące nas pytania dotyczące porodu, połogu, laktacji itd. Bardzo dużo zależy od dwóch czynników : naszego nastawienia oraz towarzystwa, ludzi nas otaczających. Mimo, że spędziłam prawie 8 godzin na izbie przyjęć zanim się dostałam na oddział, jestem zadowolona, pozytywnie nastawiona, uspokojona i szczęśliwa, że jestem pod kontrolą lekarzy już w końcówce mojej ciąży. Tu ktg, tu badanie, tu rozmowa z położoną. I już człowiek się czuje bezpieczniej. Ja I moje maleństwo. Trafiłam na bardzo sympatyczne towarzystwo innych przyszłych mamuś do tego stopnia, że czasem czujemy się jak na koloniach, a nie jak w szpitalu. Rozmawiamy, śmiejemy się, czytamy, takie wakacje all-inclusive po polsku =P. Wczoraj tak się smiałyśmy, że brzuchy całe z naszymi pociechami się nam trzęsły, a była już północ. =) Oczywiście ludzie na oddziale są różni i są też kwiatki ale taki jest świat. Położne są (oczywiście nie wszystkie) bardzo przyjazne i uświadamiają nas, obalają wcześniej wy czytane mity z internetu, wspierają itd. I naprawdę jak porównam pierwsza ciąże z 2016 roku gdzie trafiłam na inny oddział i inne pacjentki a teraz to różnica kolosalna. Teraz nie narzekam na nic, nie stresuje się tak mimo tego, że przed przyjściem tu moja głowa była pełna obaw. Więc dziewczyny w szpitalu też może być fajnie =) I z takim nastawieniem proszę się stawić na izbie przyjęć =) powodzenia! I pozdrawiam szalone dziewczyny z 4 piętra z Madurowicza =)